niedziela, 10 listopada 2019

"Ledwie zjawiasz się tu a już przy tobie zgraja Zapalniczek tłum i tanich komplementów."

Z reguły kojarzy nam się z czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym
nagłym i tym, że będzie jednym, długim żyli długo i szczęśliwie.
Wyobrażacie sobie, jak bardzo scenarzyście Shreka musiało nie wyjść
w życiu miłosnym, że druga cześć rozpoczyna i kłótnia zakochanych.A miało być długo i szczęśliwie...


Nie ma na świecie, czegoś bardziej skomplikowanego, niszczącego,
przygnębiającego, a zarazem tak pożądanego, jak miłość.
Ma ona jednak to do siebie, że bardzo często się na nie zawodzimy,
boimy się tego jednak przyznać i w ten o to sposób jesteśmy
pogrążeni w osobach, dla których chciałybyśmy zmienić świat
siebie i dać jej wszystko
natomiast on nie może okazać nawet odrobiny zrozumienia i dać to,
czego tak uporczywie chcemy.
Miłości.




 Ludzie dziwią się, dlaczego młodzi nie potrafi się teraz zaangażować,
najpierw liczy się dla nich kariera, a jak już kogoś poznają to na tinderze
i to tylko w jednym celu. Może to dlatego, że nasze pokolenie
jest niezwykle wrażliwe i małosamodzielne, ale pomimo to
świadome i dobrze wie, jaki boli wielkie zaangażowaniem i
rozczarowanie, które łączą się ze związkiem i zwyczajnie nie
chce doświadczyć, tego bólu, który także jest jego nieodłączną częścią...


  Entuzjazm zakochanej kobiety przewyższa
nawet zapał poety.





Co najgorsze, ahh są one wszędzie i przychodzą w tych
najgorszych momentach, emocje probujemy je wyłączyć,
ale na próżno… Są porównywalne do czekolady,
chcemy jej, weźmiemy jedną kostkę, ale po chwili wracamy po
więcej i tak w kółko aż zostanie tylko papierek...
Ilekroć mam wrażenie, że potrafię z nich czytać.
Mogę stwierdzić, że tak jak w podstawówce z czytankami
z początku było ciężko, a teraz idzie z górki to,
emocje niektórych ludzi są, tak czytelne, jak grzybobranie
niby wiesz, ale nie rozumiesz…

Niektóre emocje i odczucia co do drugiej osoby są tak potężne, że
jesteśmy pewni, my wiemy, że ona czyje do nas to samo.
A każde jej słowoWypowiedziane do nas płynie prosto z serca i
jest szczere, prawdziwe (ta... Jak słowa polityków).Później
widzimy, jak nagle zapomina, o nas udaje, że nic się nie wydarzyło i
zwyczajnie flirtuje z kimś innym niż nie z dziesiątkami innych.
Winą tych nieszczęsnych emocji jest to,
że wiemy jak mamy postąpić, czego nie robić, posiadamy doskonale
przemyślany plan. Wypytałyśmy o sposób działania tylu ludzi, że
mam wrażenie nawet wojna czy największe napady nie miały tyl
u doradców. Tylko po to by w momencie, kiedy go zobaczymy znowu
zadzwonić do przyjaciółki i opowiedzieć jak cudowny jest, a 10 minut
później zacząć jej płakać, że mamy tego dość...


"Przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej 
przypadkowym w  naszym życiu."

Czy to jest tak, że my kobiety, jako te całe życie zahukane, niepotrafiące
uwierzyć w siebie, potrzebujące tego kogoś, kto będzie mówił nam, jak cudowne
jesteśmy (oczywiście i tak ni będziemy mu Wierzyc). Na siłę nadinterpretujemy
emocje, bo chcemy na sile coś poczuć?Tyle się teraz czyta, o tym, jak ważna jest
samoakceptacja, samorealizacja, psychologia próbuje pokazać, że
najważniejsi dla siebie powinniśmy być my sami. Ja to wszystko
rozumiem, ale czy jest film, seriali czy piosenek o tym, jak cudowna,
szczęśliwa jest samotna ? Właśnie… A słuchanie couchy i oglądanie
filmików jak ktoś ćwiczy, to nie do końca to o co nam chodzi.




“Trzeba kochać po majowemu,
Jak najgłupiej i jak najprościej,
Cierpieć, ginąć, nie wiedząc czemu,
Nie dla ciebie, lecz dla miłości.,,

Czasami miałabym Ochotę chrzanić wszystko pozwolić sobie zawalić każdy
aspekt życia, bluźnić, na których przyjaciół znam całe życie w obronie faceta,
który występuje w nim dwa tygodnie ... Tylko po to, by poczuć to wszystko,
co jest w poezji malarstwie czy w pop kulturze na własnej skórze.
Ewentualnie choć na moment wrócić do czasów, kiedy byłam nie młodsza,
a jestem w stanie powiedzieć młoda i zakochałam się po raz pierwszy.
Chciałaby czuć niewinność każdego dotyku i czułość spojrzeń, które
wtedy były, choć na moment jeszcze raz. Bo mam wrażenie, że wszystko
idzie do przodu, przemija i pewne rzeczy już nigdy nie powrócą,
a innym nie będzie dane nastąpić.


“Myślałam, że zawsze będziemy młodzi,
że świat poczeka. Nic nie poczekało.
Nie odkładajcie na później piosenek,
egzaminów, dentysty, a przede wszystkim
nie odkładajcie na później miłości.,,




piątek, 22 marca 2019

''Pomyśl, jaki świat byłby piękny, gdyby ludzie spotykali się w odpowiednich momentach życia. A nie o parę lat i zdarzeń za późno, za wcześnie. Gdyby mówili to, o czym tak zaciekle milczą. Ile nocy byłoby przespanych, ile w odpowiednich momentach życia. A nie o parę lat i zdarzeń za późno, za wcześnie. Gdyby mówili to, o czym tak zaciekle milczą. Ile nocy byłoby przespanych, ile serc nie aż tak pustych,,

Prawda w XXI wieku jest bardziej deficytowym towarem niż pieniądze na moim koncie. Nie będzie, to w żaden sposób odkrywcze, ani też oryginalne. Moim zdaniem, w tych czasach oryginalność została wyczerpana i pozostaje nam udoskonalenie tego, co jest. Zawsze też możemy liczyć na to, że trafimy na kogoś tak ograniczonego, że to, co mówimy będzie tym, co słyszy po raz pierwszy, a im dłużej żyję, tym bardziej zdaje sobie sprawę ,że idiotów jest naprawdę dużo.

     Media niszczą prawdę w nas. Zamiast reprezentować coś sobą, wolimy robić to za pomocą czegoś. Być może, dlatego portale randkowe są teraz bardziej popularne, niż rzeczywistość. Bo mamy dwie opcje: zagadać do dziewczyny w barze... no, może nie w barze, bo kojarzy się to zbyt jednoznacznie. Jeszcze raz, mamy dwie opcje zagadać do dziewczyny w parku. Nie wiemy jak się nazywa,gdzie mieszka, co lubi, czego słucha, jakie ma poglądy, historię i przede wszystkim - czego oczekuje.Strasznie niebezpieczne. Możemy przez ta niewiedzę stracić jakże cenny czas, który moglibyśmy wykorzystać na oglądanie Netflixa. Drugie wyjście, to internet w którym, wierzcie lub nie, można zobaczyć wszystko, z wyjątkiem tego, jacy jesteśmy naprawdę. Cudowne narzędzie...






Sama, gdy dodaje relacje i zdjęcia, chcę, żeby były idealne, a opisy śmieszne lub pełne przemyśleń. Podczas publikacji w rzeczywistości,  cholernie się nudzę, mam dość wszystkiego i jedyne co chce to iść do łóżka i nie mam tu na myśli planów erotycznych, innych niż komedia romantyczna. Za każdym razem nabieram się na instagramy potencjalnych obiektów westchnień, myślę sobie, że są wrażliwi, głębocy  i inne takie cechy na wzór Mickiewicza. Po większej części okazuję się, że zakochać mogliby się we mnie tylko w lecie, gdy miałabym okulary odbijające ich postury.
 
     Mam to wielkie szczęście uczestniczenia w życiu szkoły średniej - gdzie tak pięknie widać cały ten fałsz i obłudę. Ludzie na zdjęciach mają przyjaciół, piękne uśmiechy i idealne twarze. A w realu są raczej jak te podstawowe awatary na fb. Moim nieskromnym zdaniem, wynika to z tego, że ludzie chcieliby, aby każdy wiedział o nich to, co chcą. Tworzą z siebie w internecie rozłożone karty i chcą żebyśmy wiedzieli że często podróżują, są fit dużo ćwiczą lubią ekologiczne rzeczy, gotują piękne wizualnie dania (nie mylić z dobrym smakiem). Ukrywając pod tym depresję i niskie poczuciem wartości. Dlatego może nie odzywają się za często i ubierają jak wszyscy, aby, o zgrozo, ktoś nie zaczął z nimi rozmawiać w świecie, którego nie mogą kontrolować i oznaczyć jako nieprzeczytane…
 
 
 
 
     Jest takie powiedzenie,  a raczej sformułowanie, które ktoś - nie wiem kto - powiedział, a inny napisał, natomiast my parafrazujemy. Chodzi o to, że to , czego nie oczekujemy przychodzi w najbardziej zaskakującym momencie.
     Ostatnio stwierdziłam, że nie nadaje się dla facetów, a raczej oni dla mnie oraz że nie pociągają mnie kobiety, więc lesbijką też nie mogę zostać, a na bycie aseksualną jest za późno. Pojechałam odrobinę dalej od tego wszystkiego, co mnie otacza, tym razem byłam pewna,  że nie spotkam nikogo wartego większej uwagi i rozmowy niż moje własne odbicia, . Wtedy przeżyłam szok swojego życia, który przebił później tylko dobry napiwek. Podszedł do mnie chłopak, który pierwszy zaczął ze mną rozmawiać dość odważnie i bezpośrednio.
     Nie chodziło mu ani o związek, ani seks... jak na razie, hah. Było to coś innego, pierwszy raz czułam, że już lekko rozumiem amerykańskie filmy. Nie był ideałem, przynajmniej nie dla mnie. Sądzę, że gdyby niczego nie zainicjował, nawet nie zwróciłabym na niego uwagi. Bo niestety. jak każdy… oceniam często powierzchownie. On wydawał się typowym pustym podrywaczem, który nawet w mediach się tak kreuje .Od bardzo dawna nie spotkałam kogoś tak prostego w okazywaniu uczuć oraz w przekazywaniu tego, co ma na myśli i co najważniejsze, tak uzdolnionego i ciekawego. 
 
 
     Zdałam sobie sprawę, jak dużo czasu marnuje na znajomości nie warte nic, tylko dlatego, że ulegam presji, którą stwarza społeczeństwo. Wyobraźcie sobie, że dorośli ludzie w związkach wciąż idealizują siebie i  swoje życie w mediach, kiedy no nie wiem... nie mają tego już dla kogo robić?
On natomiast zwrócił mi nadzieję na to, że są jeszcze faceci w pełnym tego słowa znaczeniu, warci nawet golenia nóg i codziennego malowania.

czwartek, 17 stycznia 2019

‘’Raz na jakiś czas w naszym życiu pojawiają się ludzie, po których sprzątamy latami.,,

      Mam jeden problem.
      Tak naprawdę jest ich znacznie więcej, ale dziś skupie się na tym jednym.
     Często podróżuje, ale prócz tego, że się w kimś zakochuje… i rok robimy w tydzień… Bardzo często poznaje niesamowite osobowości. Nie wiem, czy moja ekscytacja wynika z tego, że w pobliżu nie mam ich tak wiele, czy też dlatego, że to inne miejsce, brak rodziny i pierwotnego otoczenia wyzwala, otwiera oraz wyłącza hamulce. Tylko smutne jest to, że trwają tydzień, później znikają bezpowrotnie, a technologia XXI wieku nie ułatwia tego zadania. Widzimy relacje, posty na portalach społecznościowych, które nie dość, że w każdy przypadku są wyidealizowane, to na dodatek ich autor jest dla nas sam w sobie idealny.

          

       Jedyne co w tym piękne, to to, że moja osoba coś zrozumiała, czegoś się nauczyła i pewne rzeczy stały się inne, a dalsze odkrywanie i poznawanie gorszych cech już mi nie grozi. To zupełnie tak jak z idolem, którego kochamy. Gdy spotkamy go na żywo, nasze rozczarowanie sięga zenitu.

    Gdyby miłość była człowiekiem sądzę, że za każdym razem, kiedy siadam do pisania, miałaby czkawkę. Uważam, że jest ona na tyle skomplikowana, że nie będzie czekać na nas za rogiem. Co za tym idzie, będziemy musieli bardziej postarać się z jej znalezieniem. Brzmi to dość logicznie, bo czy naprawdę wierzymy w to, że nasza "druga połówka" będzie w tym kilkutysięcznym miasteczku? Nic więc dziwnego, że niektórzy z nas starają się się jej pomóc. Pomaganie brzmi lepiej niż desperackie szukanie.    
     Moja przyjaciółka poznała faceta na Tinderze.
    Nawet po mądrym wstępie tak dużo może zmienić jedno zdanie! Z początku chodziło tylko o bezuczuciowy seks, to prawda. Gdy tylko zaczęła o nim mówić, wiedziałam,że to coś więcej. Tyle że już się nie odezwał, a na pewno nie tak, jak powinien. Nie rozumiem jak to się dzieje, że jesteśmy kimś zafascynowani a on nami niespecjalnie. Wystarczy jedno spotkanie abyśmy mieli miejsca, zachowania i smaki przypominające tylko tę jedną osobę. Tak bardzo nieświadoma tego, że ilekroć wchodzi do naszego, nie wiadomo jak dobrze poukładanego, życia, nawet najmniejszym ruchem ze swojej strony potrafi całkowicie wywrócić je do góry nogami. Swym ideałem krzywdzi nas doszczętnie, bo wiemy, że drugiej takiej nie spotkamy, a w każdym potencjalnie innym widzimy nie tyle, co wady, ale różnice i porównania do tego pierwszego, jedynego. Z jednym tylko argumentem wyjaśniającym wszystko: ,,to nie on'.

    
      
        Małżeństwa, które po dłuższym czasie są budowane już tylko z jednej strony, bo druga już nie ma ochoty stwarzać pozorów i się starać. Długoletnie związki, w których ta jedna strona ewidentnie kocha bardziej lub… już tylko ona kocha. Czy mamy aż taki problem z wyrażaniem uczuć? Robimy to dla swoje wygody? Bo odchodzenie jest zwyczajnie trudne ? Lubimy się do czegoś przyzwyczajać, a nie uczyć i zaczynać od nowa? Niby irytuje nas praca, to co w niej robimy, ile zarabiamy.  Zdajemy sobie sprawę, że jeśli się wysilimy - znajdziemy coś lepszego. Tylko zwyczajnie nam się nie chce znów wszystkiego uczyć i wszystkim podlizywać. Dla wygody zostajemy. Zupełnie przestając myśleć, że wiek emerytalny, prędzej nasz przeżyję niż my jego...
     Może to wina tego, że teraz wszystko ma swój schemat, a miłość oraz ludzie są inni i niestety nie możemy ich sklasyfikować? Gubimy się przez to, że nikt nie powiedział nam jak ją tworzyć lub co gorsze, ktoś powiedział nam tylko, jak ma wyglądać.
"Z obcokrajowcem?!"
"Jak to 30 lat i bez ślubu?!"
"Dlaczego tylko jedno dziecko?!"
"Czy on jest niewierzący?!" 
      
A świat, o dziwo nawet w Polsce, pod niektórymi względami idzie naprzód. 
     
 Musimy iść dalej nawet gdybyśmy mieli zawrócić.

wtorek, 25 grudnia 2018

'Jeśli w jakiejś odległej przyszłości znowu się spotkamy - choć nasze drogi się rozeszły - uśmiechnę się do ciebie z radością i będę wspominał lato pod drzewami, kiedy to uczyliśmy się nawzajem zakochani w sobie. I może przez krótką chwilę ty poczujesz to samo i też uśmiechniesz się do wspomnień, które na zawsze pozostaną naszą wspólną własnością,,

     Mam dziwne wrażenie, że robię się bardzo monotematyczną pisząc nieustannie wokół jednego tematu. Chociaż, skoro w telewizji ciągle jest polityka, a na instagramie połowa osób jest wręcz taka sama, to ja mogę sobie pisać o tym, czego mi brak? Aczkolwiek to raczej zasługa tych, którymi się otaczam - najcudowniejszych ludzi, jakich mogłam poznać. Tych, których prócz dużego spożywania alkoholu, charakteryzują złe decyzję co do lokowania uczuć.
     Prócz wiary w przyjaciół mam jeszcze jedną: nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, a każdy człowiek został postawiony na naszej drodze, aby ją ukształtować. Nawet kiedy podejmujemy przez niego szereg złych wyborów. Ale no litości! Ileż można?! Próbowaliście kiedyś przemówić do rozsądku komuś zakochanemu? Właśnie. Macie świadomość, że to stokroć gorsze od rozmowy ateisty z księdzem lub między popierającym PiS a kogoś kto jest za inną partią?

''Całe moje pokolenie pogrążone w narkotykach" 

Dodałabym jeszcze "lub w oczach narkomanów". Nie wie, czy to kwestia małego miasteczka, w którym mieszkam czy tego, że wybór potencjalnych związków jest dość ograniczony, a jakieś 80% to obecni byli, czy nawet przyszli narkomani? Choć bardziej wypadałoby zapytać: co takiego w nich jest, że ciągną do siebie jak promocje w Lidlu? Lubie tanie zakupy... i znam też odpowiedź z własnego doświadczenia. Chęć uratowania kogoś; bycia nie dziewczyną, a wybawcą. Zresztą, nie ma nic piękniejszego niż otwieranie oschłego, bluzgającego na świat zamkniętego w sobie człowieka. Słyszymy jak pięknie opowiada o miłości do nas. Ludzie wierzą w Boga, choć nie ma żadnych konkretnych dowodów na jego istnienie. Co więc dziwnego w dziewczynie wierzącej w chłopaka? Piękna i szlachetna wizja... jednak W Y N I S Z C Z A J Ą C A.






      kiedyś w końcu znajdują kogoś innego, a wszystkim dokoła wydaje się, że tamten chłopak został tylko wspomnieniem. Do momentu, w którym rzeczone wspomnienie powraca... Wiecie czemu, jest to tak wyjątkowo trudne? Łączy się nie tylko ze złamanym sercem, ale także ze strachem co teraz może mu się stać oraz z z poczuciem winy, że mogłyśmy kogoś zmienić, a zwyczajnie się poddałyśmy; nie dałyśmy rady. Chcemy wrócić, bo nie możemy sobie wybaczyć, nawet gdy znalazłyśmy szczęście w kimś innym. Trudno się z tym pogodzić. Naszym narkotykiem stał się tamten człowiek. Chcemy cały czas próbować i odkrywać co nowe; zobaczyć, jak spędza czas, co nim kieruje. Jakim cudem ma tak lekkie podejście do życia, kiedy nas wszystko zamartwia?
     Chciałabym powiedzieć, że nie warto zakochiwać się w kimś takim. Każde uczucie, jakie możemy dostać od drugiego człowieka, w pewnym momencie naszego życia jest tylko tym, czego potrzebujemy. A nikt nie jest w stanie dać nam go lepiej niż ktoś, kto stracił w życiu wszystko, a my mu to wszystko rekompensujemy. Trzeba tylko w dobrym momencie się otrząsnąć i całą wiarę w tego człowieka mu oddać. Jestem pewna,ż e będzie siedzieć z rodziną w domu, przypomni mu się twoja imię, dzięki któremu jest tam, gdzie jest, że nie spadł na dno kilka lat temu. W życiu każdej kobiety musi być miłość, która ją zabolała lub boli wciąż, ale odmieniła drugą osobę. Do tego dąż, bądź zmianą, a nie drugą matką.



niedziela, 23 grudnia 2018

"Uczucia to coś, czego nie można się wstydzić. Uczucia to coś, czym w tym świecie można się pochwalić."

Pamiętam, jak w wieku 11 lat (mam wrażenie, że te urodziny przeżywałam bardziej niż 18) poszłam z ciocią na film Hannah Montana. Długo potem myślałam sobie, o tym, jak super może być życie nastolatki! Będę mieć świetne przyjaciółki i chłopaka... no cóż, chyba tylko to pierwsze wyszło...
Wracając - kiedyś pojadę na wieś do babci i zwróci tam na mnie uwagę najprzystojniejszy chłopak i później, gdy wrócę do swojego miasta, będę o nim nieustannie myśleć...
*zacięta płyta*
Do momentu, w którym okaże się, że widywaliśmy się w lato, ale kiedy nie dałam rady przyjechać, on znalazł dziewczynę i planuje z nią ślub.... później będę niezwykle smutna do czasu, w którym przyjaciółki wezmą mnie na imprezę, abym zapomniała, tam wypije za dużo i prześpię się z randomowym chłopakiem.





Nie będę mogła sobie tego wybaczyć, bo kilka dni później farmer napisze, że to jednak mnie kocha lub, że gdy pójdę do szkoły średniej, to przez pierwszy rok będę smutną szarą myszką, która podkochuje się w najprzystojniejszym chłopaku w szkole, a on nie ma pojęcia, o jej istnieniu. Do czasu, w którym przez wakacje wydorośleje i nabiorę pewności siebie, będę szła korytarzem i przewrócę się z książkami i on je pozbiera razem ze mną, nasze ręce się dotkną, spojrzenia spotkają, a później będzie tylko wymienienie numerów i randka. Wielkie szykowanie, stres i niedowierzanie. Będziemy razem, odkryję życie tej znienawidzonej w środku, a na zewnątrz uwielbianej popularnej dziewczyny.
Zgadnijcie co!
Dokładnie nic, a nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Nawet nie biorąc pod uwagę tych filmowych historii zastanawiam się, czy to kwestia tego, że faceci XXI wieku tak bardzo boją się tych dziewczyn, które nie spełniają bieżących standardów? Może w ten sposób liczą na plan działania niewymagający nawet prasowania koszuli, bo nic poza drogą bluzą i butami nie będzie potrzebne? Bo teraz możemy wyróżnić dwa typy: skrajnych dupków, z których debilność wychodzi wcześniej lub później i tych, którzy ograniczają się do machania na fb i maczowania każdej ładnej buzi... lub raczej dupy na Tinderze. A powierzchowne ocenianie to jakiś chleb powszedni. Najgorsze w tym jest, że to tak piękne i proste, a tak bardzo nierealne. Nie mam pojęcia skąd reżyserzy biorą pomysły na filmy o miłości. Chyba są one równie wymyślone, jak te, o wróżkach..
      Dużo rzeczy w życiu mi wyszło. W sumie, to na razie wszystko względnie jest dobrze, ale bardzo dobija mnie fakt braku miłości, która robi z nas idiotów i zabiera całe nasze skupienie. Dziwnie to zabrzmi, ale nie marze o niczym innym jak o tym, by przez cały boży dzień myśleć o jednej osobie. Tak, wiem, odrobinę żałosne, ale jakie człowiecze! Niestety, przez to dochodzi u mnie do złudnych nadziei i za dużej ufności. Często gdzieś wyjeżdżam i później spotykam tego przysłowiowego najprzystojniejszego farmea; robię sobie złudne wyobrażenia, a później farmer okazuje się jakimś wędkarzem... żeby chociaż wędkarzem...

piątek, 21 grudnia 2018

‘’Cokolwiek zrobiłaś wcześniej jest częścią i tego kim jesteś teraz i ja jestem za to wdzięczny,,.

Boję się wielu, oj wielu, rzeczy.
Codziennie odczuwam strach przed różnymi sytuacjami, ludźmi, przebiegiem dnia, tego co dziś się wydarzy, czy uda mi się przeżyć dzień z jak najmniejszym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym.
Chyba nic w tym dziwnego, bo jest to taki dość wrodzony strach, który równie jak szybko się pojawia, tak znika. Ale co z tym czego boje się od kiedy w miarę zaczęłam myśleć?
Przyszłość
      Można to nazwać rozchodzącymi się drogami? Wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale nawet nie mamy pojęcia jak duży wpływ ma na nas dzieciństwo i to, co podczas niego przezywaliśmy. 
Ostatnimi czasy w moim życiu jest aż za dużo ironii. Zaczęłam spotykać się z chłopakiem, którego znałam już od bardzo dawna. Teraz nasza relacja nie do końca jest przyjacielska, raczej to coś więcej.To tak dziwne mieć porównanie jak ktoś wyglądał i zachowywał się pięć lat temu a jak teraz. Jak życie musiało się potoczyć abyśmy znów się spotkali?
     Kilka dni temu, pierwszy raz od dawna, szczerze i dość boleśnie rozmawiałam, o tym co się u nas zmieniło. Z kim? Z kimś, kto kiedyś był jedną z dwóch osób, które bardzo dobrze znałam. A wczoraj spotkałam- muszę przyznać, w mało sprzyjającym mi stanie upojenia - mojego przyjaciela z bardzo wczesnego dzieciństwa. Wszystko w tym samym czasie! 
Zdałam sobie sprawę, że teraz, gdy niebawem będę dorosła, zaczęłam mieć dużą styczność z przeszłością. Jest tylko jedna zasadnicza różnica: wtedy się od nich różniłam, teraz jestem taka sama. Zaczęłam robić rzeczy, o których nigdy bym się nie podejrzewała. Może te znaki z przeszłości chcą mi powiedzieć, że za bardzo zbłądziłam i teraz mam czas na wrócenie na właściwe tory? Czy też należy połączyć przeszłość z przyszłością ?



Wiem, że to głupie, ale nie sądziłam, że dożyję momentu, w którym teraz jestem - że stanę się pełnoletnia, potem wyjadę na studia i wreszcie uwolnię się od wszystkiego z czym zmagam się od urodzenia: rodzinnego domu. Boję się tylko, że będę musiała zapłacić dużą cenę, którą będzie zerwanie kontaktu z przyjaciółmi. 
Różne miasta, odmienne kierunki studiów. Właśnie! Dojdą do tego studia i łączenie pracy z uczeniem się i wchodzeniem w dorosłe życie, którego obawiam się od zawsze. Będę musiała spoważnieć i stać się odpowiedzialna, zacząć myśleć dojrzale. Prawda jest taka, że cholernie tego nie chce. Najgorsze jest to, że nawet nie widzę w tym sensu. Mam dorosnąć, aby coś osiągnąć? Widzieć tylko pieniądze, prace i czerń tego świata? Brak chęci zmiany, chęci bycia zmianą. Nieustannie narzekać, jaki to ten świat i ludzie w nim.  
Ci, którzy mnie znają dobrze wiedza, jaka jestem. A reszta? Chciałabym, żeby to zobaczyli, ale nigdy tego nie zrobią.
Mam zakochać się w kimś odpowiednim? Tylko że zwyczajnie nie umiem i nigdy tego nie czuje. 
Mam założyć rodzinę? Tego nie chcę najbardziej w świecie, bo nie mam wygórowanych ambicji, jak matka. Nie chcę wychować swojej córki, lepiej niż moi rodzice mnie. Mam tylko obawy - obawy, że mogłabym zniszczyć ją tak bardzo, jak moja mama mnie.
Żyć sobie spokojnie a po 30-stce wyglądać jak otyła niezadbana i niespełniona matka?
  Wiem - brzmi to dość stereotypowo, ale widzę to wszystko na każdym kroku. Być może chodzę po złych miejscach lub ciągle krążę w kółko. Jeśli tak, to mam nadziejże, że kiedyś dojdę gdzieś dalej. Na chwile obecną pisze o tym, co widzę. 
Nie chcę tego - chcę zatrzymać czas; na nowo przeżywać te same; dni znać je na pamięć; naprawiać błędy i cieszyć się pięknem chwili; nie ruszać się z punktu, w którym jestem, bo posiadam w nim chwiejna, ale jednak nadal stabilizację. Wiem, że potem zostanie tylko sen i wspomnienia przeszłości. Ból teraźniejszości i nieubłagana przyszłość, której nawet swym okiem marzyciela nie umiem dostrzec.

czwartek, 20 grudnia 2018

"Największą motywacją do życia, jest świadomość, że gdzieś tam jest ktoś, kto widzi w Tobie więcej niż Ty sam w sobie widzisz."

Czasami dochodzę do wnioku, że najbardziej na świecie nie rozumiem tych, z którymi go tworze - ludzi. Teoretycznie od zwierząt odróżnia nas zdolność myślenia. No cóż, w wielu przypadkach łatwo można to podważyć.
 Zacznijmy od tego, co zawsze; czegoś co w definicji powinno zawierać: "Podczas tego stanu, myślenie pozostaje w spoczynku". Mowa o miłości. Chociaż... w moim przypadku do matematyki to też dość mocno pasuje. Chyba jedyne co może ją łączyć w każdym możliwym przedstawieniu w filmach, książkach i życiu, to fakt, że bohaterowie nie myślą i nie uczą się na błędach.

      Podejście do miłości jest największą hipokryzją, która tylko może się ukazać. Dajemy dobre rady przyjaciołom; obgadujemy znajome, które nie wiadomo jak beznadziejnie postąpiły; użalamy się nad postaciami z filmów i seriali "Dlaczego tak zrobili?", kiedy sami zachowujemy się jak gwiazdy „Dlaczego Ja”.



Mam wrażenie, że cała ta ekscytacja, podniecenie i wyłączenie logicznego myślenia, wynikają z tego, że to uczucie, a także wszystko się w okół niego kręci, na wszelkie możliwe sposoby jest idealizowane i stawiane na piedestale. Każdy chyba przeżył tę sytuację z ciocią na imieninach babci, która mogłaby zapytać o wszystko, ale i tak pierwszym pytaniem będzie: "I jak masz już kogoś?".
Panuje chyba wokół niego otoczka pewnej legendy. Kiedy w liceum przerabiamy romantyzm, aż mamy ochotę cierpieć jak jego twórcy i bohaterowie, bo bez tego mamy wrażenie, że coś nas omija. Tutaj pojawia się ten absurd egzystencjalny: chcemy kochać, ale i niestety musimy też cierpieć.
"Bo kto nie doznał goryczy ani razu ten nie dozna słodyczy w niebie..."


Jestem skłonna postawić twierdzenie, że w kwestii miłości, tym samym młodości, każdy musi mieć tą pierwszą, niespełnioną i prawdziwą. Najgorszym, co może być to, gdy pierwsza i druga okazują się tymi samymi (tylko z pozoru). Wtedy kompletnie porzucamy swoja godność i usilnie próbujemy kogoś odzyskać nie patrząc na to, jak bardzo nas krzywdzi, jak bardzo nas nie chce. Zapominamy całkowicie o swoje wartości i o tym, że to kwestia czasu nim znajdziemy kogoś nowego. Wtedy i chyba tylko wtedy, jesteśmy w stanie zrozumieć całą desperację kobiet, która widziałyśmy wcześniej…





      Lub relacje z góry skazane na porażkę, kiedy wszyscy mówią, że wam się nie uda, ale ty usilnie chcesz spróbować a tak naprawdę tracisz tylko czas. Dlaczego? Dla tych kilku chwil radości. Czy nasza desperacja sięga aż tak głęboko, że postanawiamy porzucić nasze standardy i udawać uczucie lub raczej wmawiać je sobie? Czy to kwestia gry, którą robimy życie? Dziwnej praktyki? A może tego, że jednak na coś liczymy? Uważany, że możemy kogoś zmienić lub że ktoś zmieni nas?

Nie jestem osobą uważającą się za kogoś, kto przeszedł w życiu tak wiele, że nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Ani też kimś, kto choćby w najmniejszym stopniu wie o co w nim chodzi i jaki ma sens. Ale gdybym miała podać ogólną tezę, która by je definiowała lub przynajmniej mogłaby pretendować do definicji, jest fakt, że jest ono najbardziej nieprzewidywalną rzeczą, jaką tylko możemy sobie wyobrazić. Nnas ludzi łączy to, że sami nie wiemy, dlaczego coś robimy; emocje niestety - lub może bardzo dobrze - mają to do siebie, że ich piękno tkwi w braku zrozumienia. Nie warto więc myśleć, analizować, wystarczy po prostu działać i pamiętać, że kilka chwil szczęścia są warte więcej niż lata bez niego.